Nie wszyscy wiedzą dokładnie czym są samorządowe kolegia odwoławcze (SKO). Dotyczy to również prawników. Niektórym kojarzą się z kolegiami do spraw wykroczeń (które zniesiono dawno temu, bo w roku 2001). Dla innych sam skrót „SKO” kojarzy się ze szkolną kasą oszczędności…
W rzeczywistości są to zaś organy wyższego stopnia w rozumieniu kodeksu postępowania administracyjnego, rozstrzygające indywidualne sprawy z zakresu administracji publicznej należące do właściwości jednostek samorządu terytorialnego, jeżeli przepisy szczególne nie stanowią inaczej. A zatem, co do zasady, rozpatrują np. odwołania od decyzji organów samorządu terytorialnego (np. odwołanie od decyzji wójta/burmistrza/prezydenta miasta w sprawie warunków zabudowy, czy też odwołanie od decyzji dyrektora ośrodka pomocy społecznej w sprawie zasiłku celowego).
Stanowią one ważny element administracji publicznej, zapewniający niezależność samorządom. Od wielu lat toczy się jednak dyskusja nad ich przyszłością. Jedni chcieliby je całkowicie zlikwidować (wtedy od decyzji organów samorządu nie byłoby odwołania. Wnosiłoby się skargę do sądu administracyjnego). Inni z kolei chcieliby przekształcić je w kolejną instancję sądów administracyjnych (albo w jakiś typ trybunału administracyjnego; trybunały takie funkcjonują np. w modelu brytyjskim). Niedawno zaś pojawił się pogląd, iż kolegiom można nadać nowe uprawnienia, np. w mediacji czy posługiwania się innymi, alternatywnymi środkami pozwalającymi na rozwiązywanie sporów między jednostką a administracją publiczną (por. np. Z. Kmieciak, Samorządowe kolegia odwoławcze a formuła instancyjności postępowania administracyjnego <na tle prawnoporównawczym>, Samorząd Terytorialny nr 6/2015, s. 65).
By jednak kolegia mogły być skuteczne, by sprawnie wykonywały swoje zadania, konieczne jest to, by członkowie kolegium byli merytorycznie dobrze (w większości przypadków tak jest), ale też by byli nieskazitelni z innych punktów widzenia. Podkreślenia wymaga, że pracownicy samorządowi (którzy wydają decyzję w pierwszej instancji) muszą cieszyć się nieposzlakowaną opinią (art. 6 ust. 3 pkt 3 ustawy o pracownikach samorządowych). Tymczasem członkowie samorządowych kolegiów odwoławczych nie muszą spełniać takiego warunku. Jedni i drudzy (pracownicy samorządowi i członkowie SKO) muszą wykazać się niekaralnością. Jednak nieposzlakowana opinia to nie jest to samo co niekaralność. Może być zatem tak, że odwołanie od decyzji organu samorządowego będzie rozpatrywać członek SKO, który nie cieszy się nieposzlakowaną opinią.
A kiedy można mówić, iż ktoś nie cieszy się nieposzlakowaną opinią? Takich sytuacji jest wiele, np. wtedy, gdy członek SKO został oskarżony o plagiat. Jeżeli członek SKO (lub kandydat na członka), będący adwokatem i pracownikiem naukowym dopuścił się plagiatu i toczyło się przeciwko niemu postępowanie dyscyplinarne oraz postępowanie wyjaśniające prowadzone przez prokuraturę, to rozważać można, czy taka osoba cieszy się nieposzlakowaną opinią. Oczywiście formalnie taka osoba może ubiegać się o członkostwo. Jednak to na kolegium oraz jego prezesie ciąży obowiązek, by proponować na członków osoby nieskazitelne. Tylko takie zachowanie uznać należy za zgodne z zasadą dobra kolegium. Nieskazitelność członków kolegiów wytrąca również argument z rąk przeciwników SKO.