Chyba wszyscy się zgodzą, że pedofilia jest czymś potwornym, uderzającym w dzieci. Osoba dopuszczająca się tego czynu podlega stosownej karze, przewidzianej przez kodeks karny. Formą dodatkowej sankcji jest umieszczenie jej danych w tzw. rejestrze pedofilów. Formalnie jest to: „Rejestr Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym”. Każdy może się zapoznać z jego jawną częścią i zobaczyć pedofila np. ze swojej miejscowości. Umieszczenie w rejestrze danych o osobie dopuszczającej się pedofilii jest więc prawdziwą sankcją.
W związku z funkcjonowaniem rejestru pojawiają się jednak pewne problemy, których nie przewidział ustawodawca. Znana jest sprawa pewnej siedemnastoletniej dziewczyny, która osobie poniżej 15 lat „za pośrednictwem sieci teleinformatycznej składała propozycje obcowania płciowego oraz wykonania innej czynności seksualnej”. Ach ten język prawniczy; ale po ludzku: 17-latka pisała do 14 -latka smsy, w których proponowała mu m.in. seks. Sąd wymierzył jej najłagodniejszą sankcję – upomnienie. Zobowiązał ją także do kontynuowania terapii psychologicznej. Sąd po ludzku uznał, że były to jakieś nastoletnie wygłupy i uwzględnił fakt nadpobudliwości emocjonalnej dziewczyny.
Wydawało się, że to koniec sprawy. Ale nie… Nagle dane tej dziewczyny pojawiły się w rejestrze pedofilów… Obok innych osób (jeżeli tam ktoś spojrzy, to zobaczy „zakazane gęby” i osoby, które są naprawdę pedofilami). Pytanie, czy zasadnie dane tej dziewczyny pojawiły się w Rejestrze. W końcu ona sama nie jest jeszcze dorosła (przypomnę: ma 17 lat). Istnieją wątpliwości związane z umieszczeniem w ww. Rejestrze danych nieletnich, wobec których zastosowano środki wychowawcze, poprawcze lub wychowawczo-lecznicze. Umieszczenie danych może mieć nieproporcjonalne konsekwencje dla młodych ludzi. W dobie rozwoju nowoczesnych technologii informacyjnych jednorazowe ujawnienie informacji może się wiązać z jej nieograniczonym czasowo funkcjonowaniem w sferze publicznej. Cechą demokratycznego społeczeństwa jest to, że raz popełniony przez jednostkę czyn, szczególnie wtedy, kiedy nie naraża on w sposób poważny chronionych społecznie wartości nie powinien wpływać na całe życie jednostki.