Do napisania tego debiutanckiego tekstu zainspirował mnie krótki, ale celny wpis Dyrektora IPAiE, prof. Andrzeja Piaseckiego<<, z zawartą w nim metaforą ‘polityki jako krzesła elektrycznego’. Przenośnia ta zelektryzowała mnie do tego stopnia, że postanowiłem napisać parę słów na temat polityki publicznej, której nazwa bywa w języku polskim nieco myląca, a problemu tego nie ma np. w języku angielskim, gdzie odpowiednio do kontekstu używa się dwóch słów: politics oraz policy. Słowo pierwsze jest bliskie znaczeniu polityki jako areny rywalizacji o władzę, zaś drugie odnosi się do polityki publicznej, której istotą są konkretne programy koordynacyjno-wdrożeniowe – ściśle związane z funkcjami administracji publicznej.
Potoczna wieloznaczność polityki publicznej
O polityce publicznej mówi się w Polsce wprawdzie od stosunkowo niedawna, ale zarazem coraz częściej, ale też w wielu, niekiedy wykluczających się kontekstach. Na trzy z nich warto zwrócić uwagę. Przy czym zasygnalizowane przykłady stanowią jedynie bardzo skromny wycinek z niezwykle różnorodnego materiału, którego dostarczają teorie i rzeczywistość. Warto zarazem zachęcić odbiorców do ‘odkłamywania’ polityki publicznej. Ponieważ jest to sfera, w której w sposób realny obywatele mogą i powinni sięgać po możliwości sprawcze, wytrącając zarazem słabe argumenty z rąk rozmaitej proweniencji ‘ludowych trybunów’, a starając się – na tyle na ile to możliwe oraz zgodne z prawem – brać sprawy we własne ręce.
- Co tam Panie w polityce – kilka zdań o polityce publicznej (public policy) na usługach polityki partyjnej (party politics)
Polityka publiczna w tej odsłonie prowadzona jest na pasku rozemocjonowanej ‘wielkiej polityki’ w której ścierają się światopoglądowe wizje, partyjne doktryny i programowe wyznania. W tej opcji liczy się polityczny zysk kalkulowany liczbą ‘szabli’ (lub głosów). ‘Albo oni albo my’ zdaje się podpowiadać towarzysząca tej perspektywie ‘plemienna logika’ – a w wersji łagodniejszej może to być maksyma znana z jednej ze znanych polskich komedii: ‘prawo-prawem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie’. Każda sprawa zwracająca uwagę publiczną – czy to korki w mieście, czy drzewa w lesie, czy też gruszki na wierzbie – wzbudza partyjno-polityczne rozemocjonowanie, któremu towarzyszy gwałtowne wskazywanie ‘winnych’, którymi są rzecz jasna ‘oni’, czyli przeciwnicy polityczni oraz ich polityka: parkingowa, leśna, czy sadownicza – obojętnie jaka, zawsze ‘ich’ jest gorsza, a nasza jest (albo byłaby) lepsza.
W tym wariancie problemy, programy oraz podmioty polityki publicznej zależą może nie tyle od samego widzimisię polityków, lecz ich kształt musi być dokładnie dopasowywany do agendy partyjnej, która tym samym stara się zastępować agendę (czyli program) polityki publicznej – tak, jak proteza ‘stara się’ zastąpić nieistniejące ramię. – Dochodzi tym samym do paradoksu: polityka partyjna imituje samą siebie w sposób dopasowany do wyzwań danego sektora, np. ochrony zdrowia. W takiej sytuacji zamiast autonomicznej, rozumnie koordynowanej polityki ochrony zdrowia mamy upartyjnioną politykę zdrowotnej niemocy. Jest ona równie bezwładna, jak źle zaprojektowana oraz byle jak umocowana proteza ramienia, której daleko do podstawowej sprawności, a tym bardziej do mocy ‘sprawczego ramienia władzy’, jakim powinna być polityka publiczna stanowiąca oprogramowanie – software aparatu administracyjnego.
- Public policy jako sztuka politycznego uniku – czyli ‘zły formalizm’ i ‘dobry antyformalizm’ w działaniach publicznych
‘Chcieliśmy dobrze – nasza idea jest dobra, ale zawodzi forma – zawodzą procedury, kadry, formalne instytucje i struktury, no i banki nie chcą dać pieniędzy’ – to zdanie zawiera główne argumenty partyjno-politycznego (antyformalistycznego) uniku, którego celem jest ‘wymiskowanie się’ z odpowiedzialności za zaniechania oraz nieudane próby rozwiązywania problemów publicznych.
– ‘Wobec tego zabijmy wszystkich prawników[1] (a przy okazji może także finansistów)’ – tak chciałby się odpowiedzieć przyjmując tę z kolei ‘logikę’ w błędnie rozumianej public policy, czyli logikę politycznego uniku. Bez prawników nie będzie wreszcie komu bronić formalnych procedur i powtarzalnych wzorów strukturalnych, będzie mniej miejsca dla odpowiedzialności, a więcej dla kreatywności ‘zdolnych laików’ oraz ‘genialnych amatorów’ – czyli dla ‘generalistów’[2] wielkich reform. Reform, w których idealna, a zatem siłą rzeczy ogólnikowa wizja ma za nic szczegóły – i musi je mieć za nic, bo przecież szczegóły należą do przebrzmiałej przeszłości i są nieprzydatne w nowej przyszłości, która z czasem zrodzi ‘lepsze’ szczegóły – szczegóły w niczym nie przypominające tych starych – gorszych, którymi już nie warto zawracać sobie głowy.
- Polityka publiczna w wydaniu przytomnym: jako moc bezmocnych oraz ucieleśnienie siły słabych więzi – ochrona prawna, służebność, empatia i odpowiedzialne współdecydowanie: nowy wspaniały świat[3], czy bajka dla naiwnych?
O sile słabych więzi pisał Mark Granovetter[4] a o mocy bezmocnych Vaclav Havel[5] – i myślenie ich obu jest zbieżne. W tych wpływowych tekstach mówi się m.in. o sile wielkich emocji, takich, jak miłość, przyjaźń, zaufanie, które są w stanie stawić czoła opresji i bezduszności systemowo-politycznej. Obaj autorzy pisali swoje teksty w latach 70., ale idee te nie odeszły do lamusa. Część z nich została ucieleśniona w rozumnych procedurach i konsultacyjnych, w realnie angażujących obywateli politykach publicznych wielu krajów – wszędzie tam, gdzie górę wzięły konsensualne wzorce zachowań i działań politycznych. Tam zaś, gdzie się to nie stało, albo stało się jedynie połowicznie, myślenie to stanowi pożywkę dla ruchów obywatelskich propagujących alternatywne, włączające formy działania politycznego. Wiele spośród tych idei przeniknęło do popkultury, a właściwie duża część z nich została przez popkulturę wykreowana i wyniesiona do dyskusji publicznej – jak w przypadku młodzieżowych i studenckich ‘wielkich rewolt’ końca lat 60., końca lat 70., a także współczesnych mini-rewolt, których ikonami są np. artyści w rodzaju Rage Against The Machine, czy DJ Shadow:
Artyści tego pokroju jednoznacznie opowiadają się przeciw władzy współczesnego polityczno-korporacyjnego kartelu elit i bez ogródek krytykują styl współczesnej ‘wielkiej’ polityki. – Momentami jest to przekaz gwałtowny, ale z pewnością nie chodzi w nim o ‘zabijanie’ kogokolwiek, ani o unieważnianie ‘wielkiej’ polityki, prawa, czy finansów, ale o przywrócenie im prawdziwie ludzkiego wymiaru – to przykład głosu nawołującego do zawrócenia z drogi ku ‘człowiekowi jednowymiarowemu’, którego nadchodzącą erę zapowiadał Hebert Marcuse[6]. – Człowiekowi bez oporu poddającemu się, Orwelowskiej[7] w swej istocie, polityczno-rynkowej indoktrynacji i podlegającego szczelnej, technologicznej kontroli. – Z tej pułapki można uciec tylko poprzez partycypację, która stanowi bastion wolnego, pełnowymiarowego człowieka, a jej ucieleśnieniem jest włączająca (inclusive) polityka publiczna oraz rządzenie wielopasmowe (governance).
——————————————
[1] „Na początek zabijmy wszystkich prawników”. Takiej odpowiedzi udzielił jeden z bohaterów szekspirowskiego „Króla Henryka VI” na pytanie, jak naprawić państwo.
[2] W tym znaczeniu nazwy ‘generalista’ użyto rzecz jasna w przenośni. W rzeczywistości generalista to ‘generalny’ specjalista w administracji publicznej, który ma, niekoniecznie pogłębione, ale za to stosunkowo perspektywiczne rozeznanie w wielu wymiarach jej funkcjonowania. Generaliści, znani m.in. z tradycji brytyjskiej civil service, są przydatni osobom, które zajmują znajdujące się na szczycie piramidy decyzyjnej stanowiska polityczne w administracji – często w politycznych gabinetach ministrów. Generaliści pełnią rolę tłumaczy pomiędzy światem polityki a światem administracyjnego aparatu publicznego. Por. np.: Peters G.B., 1999, Administracja publiczna w systemie politycznym, Scholar, Warszawa, s. 114-177.
[3] W sposób przewrotny nawiązuje się tu do wizji antyutopii zawartej w książce Aldousa Huxleya: Huxley A., Nowy wspaniały świat, Wyd. Muza s.a., Warszawa.
[4] Granovetter M.S., 1973, The Strength of Weak Ties, American Journal of Sociology, vol. 78, no. 6.
[5] Havel V., 1978, Moc bezmocných, w wersji w jęz. ang.: https://mrdivis.yolasite.com/resources/Vaclav%20Havel’s%20Power%20of%20the%20Powerless.pdf
[6] Marcuse H., 1991, Człowiek jednowymiarowy, PWN, Warszawa.
[7] Orwell G., Rok 1984, Wyd. Muza s.a., Warszawa.