Odwołane zajęcia, niepewne egzaminy, znikające dochody. Tegoroczna wiosna zaczęła się w warunkach zagrożenia dla każdego studenta i wykładowcy. Czy da się z tej dramatycznej sytuacji wyciągnąć pozytywne wnioski, okruchy nadziei, szanse na sukces? Spróbujmy.
Wszyscy jesteśmy na etapie szukania rozpaczliwej odpowiedzi na pytanie ,,kiedy to się skończy’’? A ona brzmi: już się skończyło. Coś, co nie wróci, teraz będzie inaczej. Ale powoli…
Podczas studiów, mój rocznik musiał się zmierzyć z nagle wprowadzonym stanem wojennym. Pytanie stawiane w pierwszych dniach po 13 grudnia 1981 r., było podobne do aktualnego. Chodziło o koniec tego koszmaru. I on formalnie nastąpił: 31 grudnia 1982 r. Zawieszenie stanu wojennego, a 22 lipca 1983 r. jego zniesienie. Jednocześnie wprowadzono ustawy na czas tzw. normalizacji, w których kary były surowsze, niż w stanie wojennym (np. 3 lata więzienia za sprzedaż butelki bimbru). Mało kto mógł w Polsce, w latach 1982-1983, z satysfakcją odnotować zakończenie stanu wojny i nastanie pokoju. Jak wiadomo ten okres przejściowy trwał kilka lat, a odbijanie się od dna rozłożone było na raty, nie tylko w tzw. okresie transformacji (1989-1993), także później. Ale w końcu to nastąpiło. Pokolenie studentów ze stanu wojennego (dzień dobry!), mogło po latach powiedzieć: udało się! Jest lepiej, mamy więcej wolności, jesteśmy bogatsi, mądrzejsi. Stało się tak m.in. dlatego, że udało się wykorzystać to zagrożenie sprzed trzydziestu lat do nauki i twórczej pracy. Bieda, upokorzenia i poniewierka stanu wojennego, to dla tysięcy Polaków czas intelektualnego rozwoju, hartowania charakteru, miłości (efekt: wyż demograficzny z pierwszej połowy lat osiemdziesiątych XX w.).
Piszę o tym wszystkim w dniach dynamicznego rozwoju koronawirusa. Mam nadzieję, że studenci tęskniący za dygresjami podczas wykładu, rzucą okiem na ten tekst. Może to ich zaciekawi, zainspiruje, zmotywuje. Niewiele mogą zrobić (poza siedzeniem w miejscu zakwaterowania), aby zmniejszyć zagrożenie. Ale mogą skorzystać z wielu szans, które przyniósł ten trudny czas.
Oto moje propozycje dla Ciebie Czytelniku, na najbliższe dni, tygodnie, a może i miesiące:
• Notuj to co się dzieje wokół Ciebie i w Tobie, prowadź dziennik, rób zdjęcia, kręć filmiki. Z takiej dokumentacji po latach, może powstać bezcenny zapis chwili. Jest pewne, że media, a może i naukowe ośrodki, ogłoszą konkursy na różnego rodzaju osobiste historie z czasów zarazy. Masz szanse stworzyć coś oryginalnego.
• Prowadź badania, najlepiej pod kierunkiem doktora/profesora (służę pomocą). Ich zakres może dotyczyć kierunku, który studiujesz. Studenci prawa mogą śledzić działalność organów wymiaru sprawiedliwości w warunkach pandemii; na administracji interesujące może być funkcjonowanie urzędów; adepci ekonomii społecznej powinni sprawdzać losy najlepiej znanej małej firmy rodzinnej.
• Napisz pracę (zaliczeniową, licencjacką, magisterską) na podstawie badań własnych. Ręczę, że promotor (opiekun) zaakceptuje Twoje kreatywne pomysły. Oto przykładowe tematy: ,,Lex specialis’2020 a konstytucja’’ (prawo); ,,Zarządzanie oświatą w warunkach epidemii – gmina X’’ (administracja); ,,Społeczne skutki kryzysu MŚP w branży turystycznej’’ (ekonomia społeczna.
Do zbadania tej nadzwyczajnej sytuacji nadaje się wiele uniwersalnych tematów, np. komunikacja: jakich słów najczęściej używamy. Dodatkowy czas można też przeznaczyć na lekturę (dawno żaden student nie zadał mi prostego pytania ,,Co powinienem przeczytać?’’). Można wreszcie pomóc innym, wzmocnić przyjacielskie relacje, oryginalnie zakochać się i tęsknić w czasach przymusowej rozłąki.
Specjaliści od marketingu, niemal w ramach każdej dyscypliny naukowej, przypominają, że największą sztuką w życiu jest przekucie porażki w sukces. Zagrożenie, z którym się mierzymy, daje nam też taką szansę. Skorzystajmy z niej!